Monika Michalik zakończyła karierę
Monika Michalik zakończyła karierę. Brązowa medalistka olimpijska z Rio de Janeiro w wadze do 63 kg została uroczyście pożegnana przez szefów Polskiego Związku Zapaśniczego podczas sobotniej gali w Teresinie.
– Zdobyłam co chciałam, czyli upragniony medal olimpijski. A od września zaczęłam treningi z dziećmi i będę szła w kierunku trenerki – mówi Monika Michalik.
– Czy marzy pani o pracy w reprezentacji kobiet?
– Powiem szczerze, bardzo bym chciała, żeby Polski Związek Zapaśniczy mi taką szansę dał. Jakbym nie kochała zapasów, to bym ich nie trenowała i tyle w nich nie osiągnęła. Coś się kończy i coś się zaczyna. Mam teraz nowy cel. Choć nie ukrywam, że bardzo bym chciała jeździć na zgrupowania kadry kobiet.
– Czy kontuzja przyspieszyła pani decyzję?
– Kontuzja na pewno miała na to wpływ. W pewnym momencie się nawet załamałam, bo myślałam, że moja noga się nie wyleczy. Ale poprawa nastąpiła miesiąc temu i teraz jest wszystko dobrze. Ćwiczę dla przyjemności i będę przekazywać wiedzę młodszym.
– Nie pojedzie pani do Tokio, to kto w takim razie może coś tam wywalczyć?
– Na pewno startuje mój brat Tadek, któremu teraz mocno kibicuję i są jeszcze dwie koleżanki. Czekamy na resztę. Jeszcze wpadnie parę kwalifikacji. Nie wiem jakie, nie wiem kto, ale jeszcze parę osób stać na kwalifikację. Przynajmniej dwie.
– Kto zastąpi Monikę Michalik w Tokio?
– Startowałam w wadze do 63 kg, teraz zrobili o kilogram lżejszą kategorię. W tej wadze jest Katarzyna Mądrowska. Na pewno pojedzie na pierwszy turniej kwalifikacyjny do Budapesztu i zobaczymy co tam osiągnie. Kibicuję każdej, nie tylko Kasi. Ważne, żeby było miejsce dla Polski w Tokio.
– Ile medali przywiozą zapaśnicy z igrzysk olimpijskich?
– Jak będzie jeden medal, to będzie świetnie. Igrzyska to bardzo trudny turniej.