
Borys Mańkowski (20-8-1) już 11 lipca wraca po latach do kategorii lekkiej. Starcie z Marcinem Wrzoskiem (14-6) na KSW 53 zapowiada się emocjonująco. Zwycięzca tego starcia będzie bliski mistrzowskiej szansy. Przypomnijmy, że reprezentant Czerwonego Smoka w ostatniej walce przerwał złą serię. 30-latek w umownym limicie zmierzył się z doświadczonym Vaso Bakocevicia, którego poddał już w pierwszej odsłonie.
– To nie była pierwsza taka sytuacja w mojej karierze, już kiedyś przeżyłem coś podobnego. Miałem wówczas cztery przegrane z rzędu. Pozbierałem się jednak, wróciłem do wygrywania i ostatecznie wywalczyłem pas mistrzowski. W takich sytuacjach staram się nigdy nie załamywać rąk, nie poddawać się. Wierzę, że zawsze trzeba iść do przodu, a w końcu coś się odmieni. Wystarczy w to włożyć odpowiednio dużo ciężkiej pracy i to przyniesie efekt. Wcześniej przyniosło i teraz również – powiedział Borys Mańkowski.