
’DZIADKI’ WCIĄŻ W FORMIE – TYSON I JONES JR NA REMIS
54-letni Mike Tyson i 51-letni Roy Jones Jr dali kibicom osiem rund po dwie minuty w naprawdę fajnym tempie. Zabrakło czystych bomb i nokdaunów, ale oglądało się to całkiem przyjemnie.
„Żelazny Mike” – tak jak zapowiedział, wszedł od razu w rywala, ale Roy – jak na artystę przystało, ustrzegł się unikami mocnego i czystego ciosu. Szybkościowo obaj byli przygotowani znakomicie, nawet nie biorąc pod uwagę ich wieku. W drugiej rundzie Roy trochę poklinczował, by skontrować z doskoku lewą ręką, jak za starych dobrych czasów. Był w odwrocie, ale nie było tam ani trochę paniki czy nerwowych ruchów.
Trzecie starcie najsłabsze, trochę przez klincze Jonesa Juniora. Ale on po prostu chciał utrzymać byłego króla wszechwag z daleka od siebie i gdy tylko ten skracał dystans, Roy robił co musiał. Tyson po przerwie ostrzej ruszył do ataku. Wiedział, że ciężko będzie mu trafić na górę, więc polował hakami na korpus. W końcówce piątej odsłony obaj nieco się otworzyli i na moment zaiskrzyło. W takich sytuacjach lepiej czuł się Mike. „Śliski” Roy przez kolejne dwie minuty nie dał się czysto trafić.
Roy bardziej unikał walki niż walczył, ale robił to bardzo mądrze. Na tyle sprytnie, że dużo agresywniejszy Tyson nie był w stanie go upolować. Na samym finiszu podkręcił jeszcze bardziej tempo, ale nic się już nie zmieniło. Obaj mają już dawno najlepszy czas za sobą, wciąż jednak oglądało się to lepiej niż wczorajszą potyczkę Daniela Jacobsa z Gabrielem Rosado…
W nieoficjalnej punktacji WBC remis. – Wydaje mi się, że byłem trochę lepszy, ale przyjmuję ten remis bez problemu. Te dwuminutowe rundy trwały pod koniec jak trzyminutowe – mówił po wszystkim „Żelazny Mike”.
Gdyby sędziować to na poważnie, Mike wygrałby na punkty. Może oddał rundę bądź dwie, ale był dziś w lepszej formie niż Roy.
Ale skoro jesteśmy przy punktacji WBC – Christy Martin 79:73 Tyson, Vinny Pazienza 80:76 Jones i Chad Dawson 76:76. My widzieliśmy to trochę inaczej, ale skoro samemu Tysonowi ten remis nie przeszkadza, to i nam nie przeszkadza…
– Myślę, że byłem trochę lepszy, ale nie mam problemu z remisem. Publiczność była zadowolona. Przyjmowałeś moje ciosy Roy i ja to szanuję. Jestem przyzwyczajony do trzyminutowych rund, ale czasami dwie minuty człowiek odczuwa równie mocno jak trzy. Jestem gotowy na kolejny występ, Roy również znajdzie się w karcie walk naszej kolejnej gali. Byłem dziś szczęśliwy, wszyscy wiedzą, że potrafię nokautować, ale nokauty nic nie znaczą. Prawdziwa walka jest na pełnym dystansie. Ja nie robiłem tego przez kilkanaście lat, Roy w porównaniu ze mną walczył całkiem niedawno. Ja dopiero zaczynam! – powiedział 54-letni Tyson.
– Remis mnie do końca nie satysfakcjonuje, to nie w moim stylu. Myślę, że zrobiłem wystarczająco dużo boksując w dystansie, by wygrać, ale przyjmuję wynik na luzie. To tylko oznacza, że być może będziemy musieli to zrobić ponownie. Teraz rozumiem, co znaczy siła Tysona. Lubię go, ale jest cholernie silny. Każde jego uderzenie: ciosy głową, ciosy na korpus i na górę, wszystko po prostu cholernie boli rywala. Uderzenia na dół mnie wykańczały, zrobiły swoje. Kocham Mike’a, jednak muszę teraz porozmawiać z rodziną, jeżeli oni nie mają z tym problemu, to mogę zawalczyć ponownie – tako rzekł 51-letni Jones Jr.