„WIERZĘ W SIŁĘ SWOICH CIOSÓW” – RADOSŁAW PACZUSKI PRZED KSW 73
Radosław Paczuski, doświadczony kickboxer, który ma sobą udany debiut w KSW, powróci do klatki już podczas nadchodzącej gali KSW 73.
Bilety na galę KSW 73 dostępne w sprzedaży na ebilet.pl.
Radek Paczuski będąc dzieckiem trenował piłkę nożną, ale potem wszedł do świata sportów walki, w którym działa do dziś. Co jednak powoduje, że chce rywalizować w na macie?
– Uważam siebie za wojownika, a wybrałem tę drogę pewnie dlatego, że kocham ten sport – mówi Radek. – Kocham rywalizację. W tym sporcie jest się jednoosobową drużyną. Musimy liczyć na samych siebie. Wcześniej byłem piłkarzem, postanowiłem jednak zmienić swoją drogę. Najpierw był boks, potem kolejne dyscypliny, aż doszedłem do MMA. To jest najtwardsza formuła, najbardziej rozbudowana. Czuję się w tym dobrze, bo bardzo lubię trenować, a najlepszym sprawdzianem pracy, którą włożyło w treningi, jest walka. Do tego dochodzi mentalna gra w klatce, gdy pojawia się kryzysy i trudne sytuacje, trzeba sobie poradzić. Kocham to robić i cały czas staję przed nowymi wyzwaniami, bo każdy przeciwnik wnosi z sobą do walki zupełnie coś innego.
Jak jednak Radek podchodzi do MMA, czym jest dla niego walczenie?
– Zdecydowanie jest to pasja i styl życia. Gdyby ktoś się mnie zapytał, co chciałbym robić w życiu, gdyby nie trzeba było martwić się o pieniądze, powiedziałbym, że chcę walczyć, chcę być zawodnikiem. To jest coś, co mnie napędza, co powoduje, że rano chce mi się wstać i przepracować kolejny dzień. Po każdym treningu wychodzę zadowolony, szczególnie teraz, gdy uczę się ciągle nowych rzeczy w nowej dla mnie formule. Progres jest szybki i to sprawia mi dużo radości. Oczywiście zarobek jest też jednym z motywów walczenia, ale jest to tylko dodatkowa kwestia. Mam własny klub i z bratem prowadzimy kilka innych biznesów, więc mam z czego żyć. Walka jest czymś dodatkowym, pasją dającą spełnienie. Fajnie jest mieć coś takiego, co ciągnie cię do życia.
Radek ma za sobą debiut w organizacji KSW, w którym pokonał Jasona Wilnisa.
– Cieszę się, że wygrałem i mam za sobą to starcie, bo zeszło ze mnie ciśnienie. Po pierwsze, od dziecka oglądałem gale KSW i nawet nie marzyłem, że będę kiedyś tu walczył, a teraz jestem jednym z zawodników federacji. Po drugie, walka z Wilnisem była powrotem po długiej przerwie i nie wiedziałem czego się spodziewać, nie wiedziałem na co stać moje ciało. To jest trochę tak, jakby wsiąść w samochód, który nie był używany cztery lata i nie wiadomo, czy dojedzie się do celu. Miałem wiele kontuzji, wiele operacji i nie wiedziałem do końca na co mnie stać. Teraz już wiem, że mogę wytrzymać walkę na pełnych obrotach i przez to ciśnienie zjechało. Jest czysta głowa. Nie mogę się doczekać kolejnego boju.
Teraz Radek zmierzy się z dużo bardziej doświadczonym w MMA Jasonem Radcliffe’em.
– On jest bardzo kompletnym zawodnikiem, byłym mistrzem Cage Warriors. W walce ma do zaoferowania wszystkie płaszczyzny. Jest silnym gościem, który dobrze radzi sobie w zapasach i w stójce. Widać, że jego najmocniejszą stroną są uderzenia, a bije bardzo mocno. Spodziewam się jednak, że jego taktyką na walkę może być chęć sprowadzenia mnie do parteru i szukania wygranej na macie. Będę na to gotowy. Na każdym treningu szykuję się na zawodnika, który będzie chciał mnie przewrócić. Dysponuję coraz lepszą obroną obaleń, coraz lepszym parterem, a do tego wierzę w siłę swoich ciosów, wierzę, że jestem w stanie go znokautować.
Do walki Radosława Paczuskiego z Jasonem Radcliffe’em dojdzie już 20 sierpnia podczas gali KSW 73, która odbędzie się w COS Torwar w Warszawie.