SPONSORZY
  • krex
  • energo
  • tlo-msz1200-1038x576
  1. Home
  2. Filmy
  3. Katarzyna Sadura – poskromienie złośnicy

Katarzyna Sadura – poskromienie złośnicy

0
0

Podczas gali LFN “Five Points” w pojedynku w formule MMA w wadze do 61 kg  zmierzyły się, doświadczona i uznana reprezentantka Finlandii, Suvi Salmimies oraz zawodniczka LFN Team Katarzyna Sadura. Od pierwszego gongu mogliśmy spodziewać się huraganowego ataku ze strony Pani Kasi. Już nas przyzwyczaiła do dynamicznych i efektownych początków. Jeżeli ktoś oczekiwał właśnie takiego wejścia w walkę…to się mocno zdziwił. Kasia Sadura walczyła zupełnie jak nie Kasia Sadura. Jakby tuż przed walką postanowiła odwrócić swój styl do góry nogami. Zabrakło szaleńczego ataku na pełne wystrzelanie się na zasadzie “albo się uda albo nie uda”. Tym razem głowa była chłodna, poczynania rozsądne i z właściwą ostrożnością.

Kiedy trzeba było przyspieszała i atakował, innym razem wyczekiwała na właściwy moment by ukąsić. Od początku była bardzo skupiona, nieustannie badała przeciwniczkę. Wykorzystując swoją najmocniejszą broń zaczęła od zadawania wysokich kopnięć, dzięki którym zdobywała pierwsze punkty. Finka widząc, że w stójce przegrywa starcie podejmowała próby obaleń, jednak Sadura potrafiła skutecznie się wybronić pokazując, że bardzo dobrze odrobiła lekcje z treningów zapasów. A gdy już walka zostawała sprowadzana do parteru i tam Polka dominowała, zajmując pozycję z góry i zadając dużą ilość ciosów. Salmimies wyłapała naprawdę sporą liczbę uderzeń na twarz. Po raz pierwszy tego wieczoru w klatkoringu pojawiła się krew, a sytuację Finki uratował gong kończący rundę drugą. Ostatnia odsłona walki zaczęła się od zdecydowanych prób odrabiania strat przez zawodniczkę ze Skandynawii. Jednak mimo pierwszej nawet udanej próby obalenia, Sadura z łatwością się wybroniła i na nowo przeniosła pojedynek do stójki. A tam nadal efektownie punktowała swoimi słynnymi high-kickami. Fince nie pomogły już kolejne nieudane próby obaleń, które kończyły się co jedynie bezproduktywnym klinczem. W ostatniej minucie co prawda udało się jej sprowadzić starcie do parteru, ale tam została nieomal skończona balachą lub duszeniem nogami. I mimo, że werdykt końcowy ostatecznie pozostał w rękach sędziów to bezdyskusyjne i jednogłośne zwycięstwo odniosła Katarzyna Sadura. Tą walką Pani Kasia udowodniła jak mocno dojrzewa i krzepnie na zawodowych ringach. Udało się jej poskromić swój żywiołowy ringowy temperament, tę wewnętrzną “złośnicę”, która choćby na gali w Karpaczu doprowadziła do wystrzelenia się z całej energii i sił w ciągu pierwszej minuty pojedynku. Tym razem było inaczej. Tym razem było zwycięstwo. Gratulujemy!