
W 2015 roku Łotysz Nikolajs Grisunins został Wicemistrzem Europy po półfinałowej porażce z Igorem Jakubowskim. W tę sobotę Łotysz spotka się w Rydze na gali zawodowej z innym Polakiem Michałem Bańbułą.
– Jadę na Łotwę sprawić kolejną niespodziankę – mówi podopieczny trenera Dariusza Snarskiego.
Mieszkający w Będzinie Michał Bańbuła ma mocno ujemny rekord 11-26-4, ale aż 40 z tych walk stoczył na Wyspach Brytyjskich. Kiedy bliżej się przyjrzeć jego występom łatwo zauważyć perełki w postaci zwycięstwa z byłym championem WBU Tonym Oakeyem i remisu z brązowym medalistą Igrzysk Olimpijskich w Pekinie Tonym Jeffriesem.
– Szczególnie ważny był sukces na gali w Portsmouth, czyli rodzinnym mieście Oakeya. Wracał na swój ring po porażce o pas BBBofC English i koniecznie chciał się pokazać swoim kibicom i awansować do najlepszej piątki w Anglii w wadze półciężkiej. Tymczasem ja pokrzyżowałem jego plany. Po tej walce skończył karierę… A Jeffries po remisie ze mną stoczył jeszcze 2 pojedynki, doznał kontuzji i też zakończył zawodową karierę. Więc można powiedzieć, że przyłożyłem swoją rękę do ich rozbratu z pięściarstwem – powiedział Michał Bańbuła.
Po długiej przerwie w 2016 roku polski bokser podpisał kontrakt z grupą Dariusza Snarskiego EKTO Boxing Production. Niecały rok temu były mistrz BBBofC Southern Area pokonał na gali w Siemiatyczach na punkty BiałorusinaIhara Karavaeu.
– Miał walczyć też we wrześniu na kolejnej gali Tiger Speed Boxing Night, lecz doznał kontuzji. To zawodnik twardy i charakterny, o dużym doświadczeniu, które zdobył na ringu brytyjskim, a to jest bardzo ważne. Obejrzałem jego walki, potarczowałem go i postanowiłem dać szansę Michałowi. Może nie ma nokautującego uderzenia, ale jego styl jest bardzo męczący dla przeciwników – mówi trener i promotor Dariusz Snarski.
W Anglii Michał Bańbuła boksował w wadze półciężkiej, a obecnie będzie walczył w junior ciężkiej. Żałuje, że miał aż 5-letnią przerwę w boksowaniu. Powodem był pozytywny wynik testu antydopingowego. W okresie karencji trenował brazylijskie ju-jitsu i MMA.
– Kariera różnie się układała, a na jej przebieg wpływ miały też kontuzje kolan. Miałem kiedyś operację, a w poprzednim roku doszedł kolejny uraz, który wykluczył mnie na pewien czas z treningów. Ale jest już dobrze i spokojnie w Będzinie, Dąbrowie Górniczej i Sosnowcu mogłem potrenować do walki z Łotyszem. Najbardziej brakowało mi sparingów z mańkutami takimi jak Nikolajs Grisunins. Wczorajszy był pierwszym po prawie 10 latach z zawodnikiem leworęcznym – mówi 36-letni Michał Bańbuła.
Podopieczny trenera Darka Snarskiego jedzie na Łotwę z przekonaniem, że stać go na sprawienie kolejnej niespodzianki. Jego rywal to amatorski Wicemistrz Europy z 2015 roku, który na zawodowych ringach wygrał wszystkie 4 walki, w tym 2 przed czasem. Za każdym razem walczy u siebie w Rydze.
– Pojedynek został zakontraktowany na 6 rund w limicie umownym -92kg. Nie miałem problem z jego osiągnięciem, choć jeszcze na początku tego roku ważyłem ponad 100 kg. Widziałem walkę tego Łotysza z Igorem Jakubowskim. Polak od początku miał przewagę i łatwo wygrał. Ja też postaram się zwyciężyć, mimo że jak mówię miałem długą przerwę w boksowaniu z mańkutami. Jadę po wygraną, taki jest mój cel, choć na pewno rdza ze mnie jeszcze zeszła. Wiadomo, że Mistrzem Świata nie będę, ale parę niespodzianek jeszcze mogę sprawić – dodał.
źródło: podlaskisport.pl