Puchar Świata w Budapeszcie: 18 medali Polaków w Low Kicku
18 razy (3-5-10) cieszyli się polscy kickboxerzy z medali budapeszteńskiego Pucharu Świata w formule Low Kick. Złote medale zdobyli Wicemistrz Europy Dominik Grzęda kat. -91kg, ćwierćfinalista zeszłorocznych ME Dominik Kaleta -81kg oraz w juniorach starszych Jakub Bogusz +91kg, który w ubiegłym sezonie wywalczył dwa krążki Mistrzostw Świata – srebro Light Contact, brąz Kick Light.
W pojedynkach finałowych Dominik Kaleta wygrał z Kazachem Ruslanem Stepanovem, Dominik Grzęda z Grekiem Sergiosem Sfirlasem, a Jakub Bogusz z Macedończykiem Luką Velkovskim.
– Dwóch Dominików spisało się rewelacyjnie. Kaleta toczył wyrównany pojedynek, ale w trzeciej rundzie trafił mocno przeciwnika i wykorzystał ten moment, złapał dobre punkty, które dotrzymał do końca wygrywając 3:0. Natomiast Grzęda w bardzo dobrym stylu pokonał Greka 3:0, prowadząc na punkty od początku. Mam wielką nadzieję, że już w tym roku nie będzie problemów na Mistrzostwach Świata, aby żadna kontuzja się nie przytrafiła. Obaj nasi zawodnicy wcześniej nie walczyli z finałowymi przeciwnikami – mówi Andrzej Garbaczewski, trener seniorskiej reprezentacji Polskę; kadrę narodową prowadzi w tercecie z Markiem Soboniem i Krzysztofem Tomą.
Jaka jest opinia złotych medalistów seniorskiego Pucharu Świata na Węgrzech?
Dominik Kaleta (Sportowy Klub Kickboxing Kielce): – Na zawody na Węgry jeżdżę systematycznie od 2016 roku. Finałów miałem trzy, a to jest drugie złoto. W finale przegrywałem u sędziów na punkty 1:2, chociaż moje odczucia były inne i wydawało mi się, że prowadzę. O zwycięstwie z wcześniej nieznanym mi rywalem z Kazachstanu przesądziło ostatnie 15 sekund. Co do formy startowej, została podtrzymana po Mistrzostwach Polski w Nowej Soli, ale do Mistrzostw Świata w Portugalii będziemy robić cykl przygotowawczy od początku, więc forma będzie dużo mocniejsza jak Bóg da zdrowie. Jeśli chodzi o rywali na Węgrzech, byli nowi, nie wiem czy będą w Portugalii. Najtrudniejszy był finałowy przeciwnik.
Dominik Grzęda (TKKF Ognisko Siedleckie Siedlce): – To był mój trzeci finał w Budapeszcie, po dwóch srebrnych medalach – i walkach o tytuł z Rosjaninem i następnie Serbem w 2022 roku – zdobyłem teraz złoty. Finał w każdym aspekcie kontrolowałem od A do Z, a rywala nie znałem. Ten pojedynek o złoto był nieporównywalnie łatwiejszy od poprzednich.
Moja forma była w zasadzie już na poziomie, na jakim powinna, jedyne co jeszcze do Mistrzostw Świata zmienię to wagę wyjściową do zrzucania.
Jeśli chodzi o zawodników w kategorii, ciężko określić, było kilka nowych twarzy, ale wiadomo, że większość kickboxerów szczyt formy jednak planuje na MŚ.
Po srebrne medale w węgierskiej stolicy sięgnęli junior młodszy Piotr Grześków -54kg i seniorzy Kamila Gołębiewska -48kg, Martyna Gasińska -52kg, Julia Marciniak -70kg, Krzysztof Kamiński -86kg.
– Jeśli chodzi o srebrnych medalistów, wszystkich widziałem po raz pierwszy na zawodach rangi Pucharu Świata. Wszyscy zasługują na pochwałę, lecz będąc obiektywnym liczyłem na co najmniej jeszcze jeden złoty medal. Mam na myśli Martynę Gasińską, która nie poradziła sobie ze średnią zawodniczką. W trzeciej rundzie zamiast kopać low kicki, kopała dziwne techniki nożne niezwiązane z tą formułą. One nie dawały punktów. Ale to dobra zawodniczka i jeśli będzie słuchała narożnika z pewnością odniesie sukcesy. Ogólnie powiem tak: nigdy więcej nie pozwolę na wejście do narożnika innej osobie jak trener kadry – przyznał Andrzej Garbaczewski.
Szkoleniowiec podkreślił, że miło go zaskoczył Krzysztof Kamiński, kolejny z aktualnych mistrzów kraju. – Stoczył 2 walki, pierwszą wygrał 2:1, drugą przegrał 1:2. To solidny kickboxer, który musi skupić się na obronie jeśli chodzi o techniki ręczne. W ogóle cała kadra Low Kick to 50 procent nowych zawodników i zawodniczek.
Krzysztof Kamiński (Rawski Klub Karate Kyokushinkai Rawa Mazowiecka): – To był mój pierwszy start w zawodach międzynarodowych. Ogólnie to pierwszy rok w startach krajowych. W finale z Bułgarem Mariyanem Petkovem czułem się dobrze i tak oceniając na chłodno, walka półfinałowa z Serdarem Mammedovem z Turkmenistanu była znacznie trudniejsza. Myślę, że główną rolę właśnie odegrało doświadczenie, bo jednak rywal był utytułowany. Przeciwników nie znałem, bowiem to jednak debiut na takim szczeblu.
Z dyspozycji jestem zadowolony, chociaż wiadomo już nad czym pracować. Walki kilka razy obejrzane i przeanalizowane. Muszę pracować nad boksem zdecydowanie, no i broda zdecydowanie niżej, gdyż niektóre ciosy wchodziły, a tu nie ma miejsca na błędy.
Nie jest już to forma na Mistrzostwa Świata, będę dążył do tego, aby było tylko lepiej.
Co do rywali, po walkach spojrzałem na ich rekordy i doświadczenie. Można powiedzieć, że byłem czarnym koniem. Koniec końców jestem bardzo zadowolony i nie ukrywam, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i będę celował wysoko na MŚ w Portugalii. Aby rok debiutancki był jeszcze lepszy.
Kamila Gołębiewska (Fight Club Radzymin): – Był to mój trzeci start na Pucharze Świata w Budapeszcie, jednak dopiero pierwszy w formule Low Kick. W poprzednich latach występowałam w K-1, zdobywając brązowe medale.
Walka finałowa z Turczynką Erivan Barut była mocna, toczona w wysokim tempie. Z mojej strony zabrakło większej liczby low kicków. Trochę za bardzo skracałam dystans i brakowało później miejsca na kopnięcie. Z tą przeciwniczką walczyłam po raz pierwszy, nie miałam też okazji oglądać jej wcześniej w ringu. Wiem, że wygrała w tym i w zeszłym roku turniej Turkish Open. Myślę, że byłam dobrze przygotowana do tego turnieju, jednak uważam także, że nie była to jeszcze moja najwyższa forma, stać mnie na dużo więcej. W półfinale pokonałam Bułgarkę Erikę Stanoevą.
Martyna Gasińska (Rawski Klub Karate Kyokushinkai Rawa Mazowiecka): – W Hungarian World Cup był to mój drugi start, jednak pierwszy w kategorii seniorskiej i moje pierwsze srebro w tych zawodach. Wcześniej stałam na niższym stopniu podium. Walka finałowa z Czeszką Marketą Krejzlovą była wymagająca, jednak uważam, że nie byłam w tym dniu w 100-procentowej formie. Przeciwniczka nie była mi znana i nie miałam okazji się z nią wcześniej spotkać.
Moja forma aktualnie jest bardzo dobra, jednak wiele zostaje do poprawy. Forma mistrzowska będzie miała miejsce w tygodniu Mistrzostw Świata, do których niedługo rozpocznę okres przygotowawczy. To mój pierwszy rok w seniorach, więc nie miałam okazji jeszcze mierzyć się na turniejach międzynarodowych z seniorkami. Jednak już ten start pokazał mi na czym powinnam się koncentrować w trakcie przygotowań do MŚ.
Julia Marciniak (KSW Szczecinek): – To był mój pierwszy start w tych zawodach, a finałowej rywalki Serbki Aleksandry Rapajić nie znałam, wcześniej z nią nie walczyłam. Wystartowałam w wyższej kategorii wagowej -70kg i przez cała walkę odczuwałam fizyczna przewagę przeciwniczki. Pierwsza runda była remisowa, natomiast dwie kolejne przegrywałam na punkty. Do MŚ w Portugalii zmienię parę rzeczy, tak aby moja forma była jeszcze lepsza.
Brązowe medale zdobyli: juniorzy młodsi Piotr Plezia -57kg, Stanisław Roszkowski -67kg, Julia Majka -48kg, Zuzanna Cichosz +60kg, juniorzy starsi Jakub Pawelczak -54kg, Mateusz Grześków -60kg, Larysa Czajkowska -52kg, Teresa Krzywańska -56kg, seniorzy Amelia Cymerman -60kg, Agata Fijałkowska -65kg.
– Amelia Cymerman przegrała w półfinale ze względu na brak kondycji. Robiła wagę i niestety miało to duży wpływ na wynik. Pierwsza i druga runda były rewelacyjne pod kątem technicznym, ale w trzeciej brak siły i tlenu sprawiły, iż przegrała. Agata Fijałkowska też musi popracować nad mocą i siłą ciosów, bo technicznie nie jest źle – ocenił trener kadry narodowej Andrzej Garbaczewski.
W Budapeszcie rywalizowali także m.in.: seniorzy Jakub Gil -60kg, Patryk Herdzina -63,5kg, Robert Soboń -67kg, Hubert Marcisz -75kg.
– Szkoda, że nie udało się wygrać Patrykowi Herdzinie i Robertowi Soboniowi. Brakowało jednego małego punktu, aby rezultat walk był na korzyść Polaków. Wiemy nad czym mamy pracować z zawodnikami. Żałuję tylko, że my, jako formuła Low Kick, mieliśmy tylko jeden start międzynarodowy w tym okresie – dodał szkoleniowiec.
Opowiadając o planach treningowych, Andrzej Garbaczewski mówił m.in. o rozpoczynającym się w sobotę zgrupowanie w Chmielnie razem z reprezentacją Kick Light.
– Będą tam 2 sesje sparingowe i dużo elementów technicznych, ponieważ są nowi zawodnicy, którym trzeba przekazać na czym polega wygrywanie walk w tej formule i na czym muszą się skupić w najbliższych 5 miesiącach. Lipiec to roztrenowanie, a 16 sierpnia zaczynamy BPS w Zakopanem. Skupimy się na kondycji i sile, myślę, że korzystając z okazji – będziemy razem z kadrą K-1 – przeprowadzimy 2-3 treningi wspólnie, wykorzystamy spotkanie też do sparingów technicznych.
– Chciałbym aby na Mistrzostwa Świata pojechało 12 zawodników. Jest duża szansa, ponieważ formuła Low Kick ma od niedawna sponsorów, których pozyskał Krzysztof Toma. Są to firma URBAN RECRUITMENT Tomasz Krzywda i KENPOL Artur Urbańczyk. Bardzo nam pomagają w organizacji comiesięcznych konsultacji. Sądzę, że pomogą sfinansować start 2-3 osób. Bardzo dziękuję Markowi Soboniowi za pomoc w narożniku podczas Pucharu Świata, to doświadczony trener boksu i kickboxingu. Podsumowując, w Pucharze Świata wypadliśmy bardzo dobrze, zdobywając 8 medali, co dało nam w klasyfikacji medalowej 3 miejsce jako formuła Low Kick – mówił Andrzej Garbaczewski.