Rozmowa z Michałem Jaworskim, trenerem drużynowego mistrza Polski Krajowej Ligi Zapaśniczej, ekipy AKS Wrestling Team Piotrków Trybunalski.
KLZ: Chciałbym wrócić do ubiegłego sezonu KLZ. Wywalczony tytuł to ogromny sukces AKS Wrestling Team. Ligę przeszliście jak burza – dziewięć zwycięstw i tylko jedna porażka. W czym tkwiła siła waszego zespołu?
Michał Jaworski: Na początku naszej rozmowy chciałbym pogratulować pozostałym medalistom, czyli drużynom z Raciborza i Poznania, świetnych występów w KLZ oraz Damianowi Fedorowiczowi, prezesowi ligi, który miał świetny pomysł, by powołać do życia zawodowe rozgrywki. Nasz zespół był optymalnie skomponowany z najlepszych, dostępnych zawodników. Postawiliśmy na najwyższy poziom sportowy i to przyniosło efekty. W zasadzie nasza drużyna nie miała słabego ogniwa. Wszyscy zawodnicy byli medalistami mistrzostw Polski, a co niektórzy, mieli na swoim koncie sukcesy i medale z mistrzostw świata i Europy. Aż dziewięciu zawodników z naszej drużyny wystąpi na zbliżających się mistrzostwach Europy w Nowym Sadzie. To pokazuje siłę naszej ekipy.
Mieliście bardzo mocny skład, ale też wspaniałą atmosferę w drużynie. Widać, że to był prawdziwy team, wspierający się na każdym kroku. Jak udało się to osiągnąć, w tak krótkim czasie?
Mimo że nasza drużyna była zlepkiem zawodników z kilku klubów, to zaiskrzyło od samego początku. Morale rosło z każdą wygraną walką, co scalało drużynę. Dobrym duchem zespołu był kapitan drużyny Radosław Grzybicki, który budował atmosferę w szatni. Cieszyliśmy się z każdej wygranej walki i każdego meczu, wspieraliśmy się też po każdej porażce.
Waszą siłą byli też najlepsi kibice w lidze. Mecze w Piotrkowie odbywały się przy ogromnym tumulcie. To wam niewątpliwe dodawało skrzydeł.
Wiele razy powtarzałem że w Piotrkowie mamy najlepszych zapaśniczych kibiców na świecie i to się potwierdziło. Trzon klubu kibica tworzyli zawodnicy Atletycznego Klubu Sportowego, którzy nie walczyli w danym meczu i to oni zbudowali wokół siebie ogromną rzeszę fanów, którzy wspierali nas z trybun oraz organizacyjnie pomagali przygotować świetne widowiska.
Twoi zawodnicy cieszyli się z każdej wygranej walki. To były piękne obrazki…
Tego brakowało mi w zapasach. Radości z wygrywania walk. Uważam, że wszyscy bardzo ciężko pracują na swój sukces i należy pokazać te emocje, które towarzyszą zwycięstwom oraz czasami porażkom. Na początku musieliśmy się tego uczyć, ale przyniosło to doskonały efekt. Spontaniczna fala euforii przenosiła się na publikę.
Ogromną siłą drużyny były panie. Dwie bardzo mocne Bułgarki oraz Roksana Zasina i Daria Osocka. To świetny pomysł, by do rywalizacji drużynowej włączyć panie.
Owszem bardzo pewnym punktem naszego teamu były kobiety, które na 30 walk przegrały tylko 7. Roksana Zasina oraz Taybe Yusein mogą pochwalić się kompletem zwycięstw. Walki dziewczyn były bardzo widowiskowe i obfite w akcje techniczne, co mogło się podobać kibicom.
Najlepszy mecz w waszym wykonaniu?
Myślę, że rewanżowy mecz z Grunwaldem Poznań, otwierający rundę wiosenną, sportowo wyszedł najlepiej. Wielkie emocje były już od pierwszej walki Roksany Zasiny, która po emocjonującym pojedynku w ostatnich sekundach pokonała Katarzynę Krawczyk. Wszyscy nasi zawodnicy stanęli na wysokości zadania. Nawet Paulina Czechorowska, która odważnie stawiła czoła naszej medalistce z Rio, Monice Michalik.
Jak świętowaliście zdobycie mistrzostwa Polski?
Tak naprawdę cieszyliśmy się z każdej walki i każdego wygranego meczu. Wspólne kolacje i spotkania po każdym meczu cementowały drużynę. Najwięcej radości było po wygraniu rundy jesiennej, gdzie jak zawsze świętowaliśmy sukces w Sky Pubie w Piotrkowie i oczywiście po meczu w Zgierzu, gdzie zapewniliśmy sobie tytuł. To były miłe chwile, zwłaszcza, że oprócz drużyny uczestniczyli w nich kibice.
Zauważyłeś większe zainteresowanie zapasami? Do klubu zgłasza się więcej dzieci?
To też jest cel zawodowej ligi – promocja zapasów wśród dzieci i młodzieży. Jest to długotrwały proces, który będzie trwał pewnie kilka lat, ale już w trakcie sezonu pojawiły się pierwsze telefony i zapytania gdzie można zapisać dziecko na zapasy. Mam nadzieję, że w przyszłości dzięki lidze, sale zapaśnicze będą przyciągały rzesze dzieciaków oraz dawały im możliwości rozwoju. Dzięki lidze będzie nam łatwiej „przytrzymać” uzdolnionych juniorów w klubie.
Jak oceniasz pierwszy sezon Krajowej Ligi Zapaśniczej?
Oczywiście jest to ogromy sukces Damiana Fedorowicza i wszystkich drużyn uczestniczących w rozgrywkach. Osiągnęliśmy świetną oglądalność w TVP Sport oraz w Internecie. Na trybunach też było nieźle. Liczby mówią same za siebie. Wygrywamy z hokejem, piłką ręczną i koszykówką. Przez te kilka miesięcy powstał produkt, który się przyjął i sprzedaje się bardzo dobrze.
Mocne i słabsze strony ligi?
Najmocniejszą stroną ligi jest jej innowacyjność i połączenie trzech stylów. To jest coś czego nie ma żadna inna liga na świecie. Mamy w Polsce bardzo duże tradycje związane z zapasami, nasza dyscyplina od zawsze przywozi medale z igrzysk. To przyciąga kibiców. Słabe strony? Brakuje nam doświadczenia, ale stawiamy pierwsze kroki. Popracujemy nad PR i będzie dobrze. Najsłabsza stroną ligi są ograniczenia w transferach zawodników. Bardzo wysokie koszty licencji dla zagranicznych zawodników ograniczają nasze możliwości. Wiem jednak, że cały czas pracuje się nad tym tematem.
Nad czym należy popracować, co można szybko zmienić?
Musimy popracować nad utrzymaniem pewnego standardu widowiska, aby poszczególne mecze nie różniły się znacznie od siebie, i to bez względu na to czy są pokazywanie w telewizji, czy nie. Przed nami także ciężka i długofalowa praca, by nie brakowało nam utalentowanych zawodników, ale to temat na dłuższą rozmowę.
Zapasy na stałe zagościły w telewizji. To na pewno pomogło w popularyzacji dyscypliny.
Tylko w ten sposób możemy dotrzeć do szerszej publiczności. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Rośnie liczba drużyn, a zatem będzie więcej spotkań pokazywanych w telewizji.
Chwilę po zakończeniu rozgrywek zapowiadałeś, że już pracujecie nad wzmocnieniami. I nagle bum… Na kilka miesięcy przed startem drugiego sezonu wyciągacie asa z rękawa. Jak udało się wam nakłonić Magomiedmurada Gadżijewa, jednego z najlepszych wolniaków na świecie, do zmiany barw?
To akurat pytanie nie do mnie, a do Pawła Grzybickiego, to on negocjował kontrakt. Cały czas szukamy wzmocnień. Na pewno ściągniemy klasową zawodniczkę na kat. 53/58 kg, bo będziemy musieli zapełnić lukę po Roksanie, która wraca do macierzystego klubu. Wiąże się to też z odejściem wolniaków, których musimy zastąpić innymi zawodnikami. Jednego już mamy, a kolejni też będą z najwyższej półki.
Dłuższy sezon, podział na dwie grupy, play-offy. Jak oceniasz te pomysły?
Moim zdaniem przy 8 zespołach nadal lepszym systemem rozgrywek jest system każdy z każdym. Wiązałoby to się z większą liczbą kolejek i częstszego pokazywania się w mediach. Regularność w tym przypadku ma duże znaczenie. Z drugiej strony są kłopoty z wolnymi terminami, bo jest jeszcze kadra. Jest też ograniczony budżet.
W maju lub w czerwcu ma zostać rozegrany Klubowy Puchar Europy. O to trofeum ma walczyć mistrz Polski z mistrzem Niemiec.
To brzmi pięknie, musimy tylko dograć termin, a nie jest łatwo. Za chwilę mistrzostwa Europy, a później rozpoczną się przygotowania do mistrzostw świata.
źródło: KLZ