Wywiad z Hanną Gujwan – wrażenia po gali Rizin FF
Nowy rok nie zaczął się jeszcze na dobre a my wciąż mamy w głowach niedawną galę Rizin FF, na której wśród wielu gwiazdy światowego MMA swoją walkę stoczyła również zawodniczka organizacji LFN, Hanna „Tyson” Gujwan. Korzystając z tego faktu zapytaliśmy ją o wrażenia z pobytu w Japonii oraz udziału w tej niezwykłej gali. Pani Hania zdążyła już troszkę ochłonąć, ale wciąż mając wszystko żywe we wspomnieniach podzieliła się z nami jak to wyglądało jej oczami.
Jak wrażenia z pobytu i z samej walki? Jak radziła sobie Pani z tym całym medialnym szumem przed galą?
Wrażenia niesamowite! Walczyć na takiej gali to duże wyróżnienie. Nie myślałabym, że zawalczę tak szybko w tej organizacji wśrod takich znanych nazwisk. Obowiązki medialne mnie za bardzo nie męczyły, to część mojej pracy i podchodziłam do tego spokojnie. Jeżeli chodzi o ogranizację, to wszystko było na najwyższym poziomie. Tu bardzo szanują zawodników a fanów mam tam więcej niż w Polsce.
Czy przeciwniczka czymś szczególnym Panią zaskoczyła? Spodziewała się Pani, że walka będzie przebiegać w taki sposób?
Zaskoczyły mnie trochę Jej wejścia w nogi, bo tego wcześniej nie robiła. Poza tym walczyła podobnie jak w poprzednich walkach, czego się spodziewałam.
Jaki był Pani plan na walkę? Stójka z unikaniem parteru?
Planowałam walczyć w stójcę, ale nie planowałam całkiem unikać parteru. Gdyby była taka potrzeba, sama sprowadziłabym przeciwniczkę na ziemię. Bardziej chciałam unikać klinczu, co nie do końca udało się zrobić w trzeciej rundzie. Było kilka momentów do zadania mocnych ciosów, których nie wykorzystałam.
Rena była przeciwniczką wyższą z większym zasięgiem. A poza tym jakby też była silniejsza co ułatwiało jej obalenia. To pewnie utrudniało by ją sięgnąc i dobrze trafić?
Tak, była wyższa, miała większy zasięg i prawdopodobnie była cięższa w dniu walki. Ale zazwyczaj mam przeciwniczki większe od siebie, dlatego muszę się dużo ruszać i być szybsza.
Jak sie Pani czuła jako uczestnik tak wielkiej gali, wśród tylu sław światowego MMA. Mirko Cro Cop, Cyborg, Gabi Garcia. To pewnie było niesamowite uczucie mieć do czynienia i poznać takie nazwiska?
To było wspaniałe uczucie! Mirco i Cyborg są moimi idolami, a teraz walczyłam na jednej gali z Cro Copem. Poznałam też innych znanych i dobrych zawodników, którzy są bardzo sympatycznymi osobami.
I proszę powiedzieć szczerze…już chyba samo wyjście do ringu, ten długi spacer wśród świateł wielkiej gali to musiała być dla Pani wielka radość i satysfakcja.
Lubie wyjścia do walki, lubie słyszeć swoją muzykę. Na takiej gali to sprawiało jeszcze większą radość, ale dalej to tylko mały element który towarzyszy temu, po co tam jestem, czyli by walczyć.
Czy miała Pani okazje porozmawiać z Reną po czy przed walką? Poza ringiem sprawiała wrażenie osoby radosnej i sympatycznej.
Prawie nie rozmawiałyśmy ze sobą, tylko podziękowałyśmy sobie nawzajem za walkę i zrobiłyśmy zdjęcie. Ale potwierdzam, że wygląda na miłą osobę.
I czy miała Pani okazję zwiedzić troszkę okolicę. Poznać miasto i zderzyć się z tą egzotyczna dla nas, ale interesującą kulturą?
Przed walką nie miałam za bardzo czasu na zwiedzanie, ale mieliśmy hotel w centrum Tokio, i ładny widok na miasto. Po walce spróbowałam różne japońskie dania i mi smakowały. Mam nadzieję że jeszcze zawalczę na Rizin i będę miała okazję żeby zwiedzić więcej.
Chciałabym podziękować mojemu trenerowi Rafałowi Antończakowi a także Danielowi Matuszkowi i Mariuszowi Mazurowi za przygotowanie do walki. Moim sponsorom: Kriss GSM, doping24.pl, Zawex, falowniki 24, epaulownia.com, Artfight. Organizacji Ladies Fight Night. Maciejowi Donatowi za rehabilitacje. Maciejowi Małeczek za ułożoną dietę. Wszystkim moim bliskim i znajomym, którzy we mnie wierzą i mnie wspierają. I dziękuję za wywiad.