Ledwie rok temu Natalia Strzałka debiutowała na seniorskiej imprezie rangi mistrzowskiej, a już w tym sezonie przywiozła medal z mistrzostw Europy. Teraz celuje w kolejny sukces na mistrzostwach świata, a nam opowiada o sprawdzianie, jaki ją czeka, nabieraniu pewności w seniorskiej rywalizacji i o tym, czy myśli przyszłościowo o igrzyskach w Paryżu.
Jakub Kazula: Jak wyglądały ostatnie przygotowania przed mistrzostwami świata? Bo pod względem startowym były one nieco inne niż u kolegów i koleżanek z reprezentacji.
Natalia Strzałka: Tak, ze względu na lekką kontuzję kolana zrezygnowałam ze startu w Poland Open w Warszawie. Tak zdecydowaliśmy z trenerem w ramach ostrożności, ale poza tym to i tak były udane i ciężkie przygotowania. Dużo zgrupowań, turniejów – chociażby we Włoszech czy w Madrycie. Także było intensywnie, ale dobrze.
Czy ze zdrowiem w takim razie już wszystko w porządku?
N.S.: Tak, zdrowie dopisuje, myślę, że forma także, więc tu się nie ma czym martwić.
Rok temu debiutowałaś na mistrzostwach świata seniorów i niestety wszystko zakończyło się na pierwszej walce. Czy to po prostu „frycowe”, które należało zapłacić za pierwszy start, czy masz już w głowie jakieś wnioski po tym pierwszym razie?
N.S.: Tak naprawdę nie miałam wcześniej okazji startować tak często na imprezach seniorskich, więc te mistrzostwa w Oslo były takim debiutem z prawdziwego zdarzenia. Nie poszło najgorzej, bo przegrałam całkiem wyrównaną walkę z Rosjanką, późniejszą medalistką tamtych mistrzostw. Kolejną większą imprezą były dopiero tegoroczne mistrzostwa Europy i tu już zdobyłam medal, więc występ można uznać za udany. Teraz jadę na kolejne mistrzostwa świata i nie mogę już powiedzieć, że jadę po doświadczenie, więc przede mną duży sprawdzian.
Czy ten medal napędza rozwój i pewność siebie w walkach seniorskich? Masz już dowód na to, że nie tylko wśród juniorów i młodzieżowców jesteś w stanie walczyć z najlepszymi.
N.S.: Tak, zdecydowanie. Szczególnie że po igrzyskach w Tokio ta stawka trochę się przerzedziła, odmłodziła i do głosu zaczynają dochodzić zapaśniczki mniej więcej w moim wieku, więc te mistrzostwa pokazały mi, że mogę w tej nowej europejskiej czołówce rywalizować – turniej zdecydowanie na plus.
Co uznasz za udany występ i kolejny krok we własnym rozwoju, skoro mówisz, że nie jedziesz już po doświadczenie?
N.S.: Mówiąc po zapaśniczemu, chciałabym „walk życia” – poza tym celuję mocno w strefę medalową, ale zobaczymy, bo mistrzostwa świata to bardzo trudny turniej. Poza Europą dochodzi cała Azja, Stany Zjednoczone, więc powtórzę się, ale przede mną naprawdę bardzo duży sprawdzian.
Wielu starszych od ciebie zawodników za cel stawia sobie przede wszystkim igrzyska olimpijskie w Paryżu, traktując inne imprezy jako etap przygotowań. Czy tak też jest w twoim przypadku, czy podchodzisz do tego inaczej, biorąc pod uwagę, że dopiero zaczęłaś światowe zmagania wśród seniorów?
N.S.: Ja tak naprawdę nastawiałam się już na igrzyska w Tokio, więc w kwestii Paryża to ja nie tyle się nastawiam i „może się uda”, tylko chce się o nie bić i bardzo mocno powalczyć. Chcę tę drogę do Paryża systematycznie pokonywać i każdy start po drodze traktować jak odrobienie pracy domowej, bo nie da się ukryć, że imprezy imprezami, ale pojawiły się już klapki na oczach z napisem „Paryż” – nic innego aż tak się nie liczy.
W takim razie jak traktujesz te mistrzostwa w Belgradzie, skoro w kontekście Paryża ważniejsze będą te za rok?
N.S.: Przede wszystkim będę miała możliwość spotkania się z topowymi światowymi zawodniczkami, więc traktuję to jako poważne sprawdzenie się i szansę na naukę przed kolejnymi etapami, w tym tymi mistrzostwami kwalifikującymi za rok.
Czy rozstawienie w losowaniu ma dla ciebie znaczenie? Mimo niewielkiego doświadczenia w imprezach seniorskich, w Belgradzie będziesz rozstawiona z numerem piątym.
N.S.: Nie ma to znaczenia. To oczywiście miłe, że jestem gdzieś tam w tej czołówce i to rozstawienie mnie dotyczy, ale w ogóle nie zwracam uwagi na to, co mi to daje. Muszę dobrze walczyć niezależnie od tego, kto będzie po drugiej stronie.
Zmianę pokoleniową mamy też w polskiej kadrze, bo jest spora grupa zapaśniczek, wliczając ciebie, która właśnie wchodzi do kadry po wielu juniorskich i młodzieżowych sukcesach. Chociażby Wiktoria Chołuj, której zdarzyło się nawet z tobą w tym roku wygrać. Czy ta nieustanna rywalizacja dodatkowo napędza czy nakłada jeszcze większą presję?
N.S.: No tak, Wiktoria Chołuj to bardzo dobra zawodniczka i na pewno rywalizacja z nią w kraju będzie bardzo ciężka, ale cieszę się, że do niej dojdzie i wyjdzie nam to tylko na plus – po takiej bitwie o igrzyska czy o możliwość walki o kwalifikację na pewno obie pojedziemy zahartowane i nie będzie problemu z dobrymi walkami na arenie międzynarodowej. A co do młodej kadry – to są i moje rówieśniczki, i dziewczyny też młodsze ode mnie i bardzo się cieszę, że mamy takie zaplecze, z którym możemy rywalizować nie tylko o te, ale i o przyszłe igrzyska i myślę, że wyjdzie z tego coś dobrego.
Czy masz jakiś plan minimum na te mistrzostwa? Czy wszystko zależy od przebiegu rywalizacji już na miejscu?
N.S.: Ja raczej nie lubię sobie stawiać takich konkretnych wymagań, bo to mnie zazwyczaj dekoncentruje w trakcie zawodów. Po prostu wychodzę z założenia, że mam iść, walczyć, bić się o zwycięstwo, bo to jest to, co bardzo lubię.
W takim razie czego życzyć Natalii Strzałce tuż przed mistrzostwami?
N.S.: Samych zwycięskich walk!
Rozmawiał: Jakub Kazula